Dziwne historie pisane kocimi pazurami

Dziwne historie pisane kocimi pazurami
Oceń
(Ocena: 5, Głosów: 2)
Niezwykłe historie kotów, które będą przedstawione w tym artykule pokażą nam, że życie rządzi się czułością nam nieznaną. Potrafi tworzyć takie opowieści, których nie wymyśliłby największy poeta, a mógłby jedynie z największą pokorą opisać. Głównym motywem tych historii jest kocia tajemnica, bo nie da się ich wytłumaczyć na logiczny sposób. Co te historie mówią nam o samych kotach? Czy pochodzą one ze sfery metafizycznej, gdzie umieszczała je wyobraźnia ludowa? Mówi się, że zwierzęta wyczuwają intencje człowieka, ale nie wspomina się o tym, że zwierzę wyczuwa śmierć. Niektórzy z nas doświadczyli tego w mniej lub bardziej oczywisty sposób. Podobno jeden pies zachowywał się kiedyś w sposób dramatyczny i całkowicie niezrozumiały dla otoczenia. Rodzina dostała wkrótce informacje o śmierci ojca w wypadku. Wtedy zachowanie psa stało się zrozumiałe. Wcześniej niż rodzina wyczuł stratę swojego Pana. Mimo tego, że dzieliły go od niego kilometry, przeżywał psią żałobę, już dlatego, że wyczuł bolesną dziurę w energii go otaczającej. Ale co jeśli np. kot może metodycznie i za każdym razem podchodzić do człowieka, którego w przeciągu paru godzin czeka śmierć i nigdy się w tej kwestii nie myli? Jest to sytuacja rzeczywista i miała miejsce w Nowej Anglii w USA, gdzie w domu opieki nad osobami starszymi kot Oskar kładł się na łóżku osoby, której koniec przeczuwał wcześniej niż personel medyczny. Kot Oskar wzbudził furorę w świecie nie tylko pensjonariuszy hospicjum. Napisano o nim książki i rozprawy, mające wytłumaczyć skąd wie, że pacjent umiera. I jeżeli dzieje się tak, dlatego, że jest w stanie wykryć ciała ketonowe, które ulatniają się z umierających komórek człowieka, to dlaczego z pięciu mieszkających w hospicjum kotów tylko Oskar zachowywał się jak przewodnik do zaświatów? Po czasie, w którym dla wszystkich w domu opieki stało się jasne, że wybory Oskara są bezbłędne i zawsze siada on na łóżku osoby, która za chwilę umrze, kota zaczęto się bać. Powstało jednak pytanie dlaczego to robi? Czy odchodzący pensjonariusze czuli w nim coś więcej niż przyjaźń zwierzęcą? Czy czuli w nim metafizyczne wcielenie śmierci, czy raczej anioła, który przyszedł powiedzieć im, że wszystko jest dobrze? Czy może raczej kot ten był i jednym i drugim: był osią dwóch światów, przez którą mogli przejść umierający starcy? Jedno jest pewne: występkiem moralnym jest twierdzić, że kot ten reagował mechanicznie i instynktownie, na tej zasadzie, na jakiej reaguje zawsze na jedzenie dla siebie. Zapach śmierci, to nie jest zapach, który może interesować wielce oszalałego na punkcie jedzenia kocura. A jednak niezaprzeczalnie, wobec wielu świadków Oskar ponad 50 razy wszedł do czyjegoś pokoju i wyszedł dopiero wraz z ostatnim tchnieniem swojego Pacjenta. Podobno pensjonariusze nie mogący znieść tych kocich odwiedzin zabili go. Zapewne zbyt dużo dziwności, jak na ludzkie wyobrażenie, przymusiło starców do tego bestialskiego zachowania. Nie mniej dziwna historia wydarzyła się na Florydzie. Kot Bart wpadł pod samochód, a po stwierdzeniu weterynarza, że nie żyje, jego właściciel zdecydował się go pochować. Zwierzę diabelsko przewrotne po pięciu dniach wróciło jednak do właściciela patrząc na niego wzrokiem bez jednego oka, ale żywym w ogólności. Kotu zrekonstruowano zmiażdżoną szczękę i starano się również zrekonstruować bieg wydarzeń. Przyjęto hipotezę, że na skutek wypadku kot zapadł w głęboką śpiączkę, z której obudził się dopiero w grobie. Kot pewnie niespecjalnie się zdziwił ze swojego nieżywego stanu, bo bezczelnie wrócił do Pana, jakby wizyta w ziemi wiązała się dla niego jedynie z szukaniem myszy. Kot Bert czuje się obecnie dobrze, ale to dzięki wsparciu Stowarzyszenia Mieszkańców miasta, którzy opłacili kosztowne zabiegi lecznicze. Kot w światowej prasie funkcjonuje jako kot Zombie, ale trudno orzec czy w istocie zasługuje na to miano: jego śmierć musiałaby być wówczas rzeczywistą. A Zombie to stwór, który żyje mimo martwego ciała. Na pewno martwe ciało nałożyła na niego nasza wyobraźnia, która chce dowodu na mityczne dziewięć kocich żyć. Kot Bert albo ukazuje rację tego mitu, albo się z nas śmieje.
Czy nie wystarczy już tej kociej dziwności? A jednak Kot Radamenes z Bydgoszczy musi znowu wprawić nas w osłupienie. Mieszka on w schronisku i dzięki interwencji personelu uniknął eutanazyjnej strzykawki. Jakby w podzięce za uratowanie życia dzisiaj siada przy zwierzęcych pacjentach tego schroniska i opiekuje się nimi. Na punkcie Radamenesa oszalała światowa prasa: w Internecie możemy oglądać piękne zdjęcia, na których ten czarny kotek przytula się do chorych zwierząt i mruczeniem przywraca je do zdrowia. Bywa, że Radamenes czyści chore zwierzęta przy pomocy swojego języka. Kot Pielęgniarz podobno zyskał w bydgoskim schronisku pełen etat i tym samym odebrał nam mowę, bo takie kocie zachowanie sprawia, że nic już w każdym naszym kocie nie będziemy widzieli tak samo. We wszystkich kotach jest więcej dziwności niż spodziewa się w nim zobaczyć nasze oko. Pozostaje nam tylko ciągle dawać się zaskakiwać życiu.

Komentarze

Wszystkie komentarze
  • 0

    Tylko kopiuj i wklej

  • 0

    Nikt się tu nie napisał xD

  • 0

    A i jeszcze kot bart jest z internetu

  • 0

    Aha -_-Kruk zakruczyl przed domem mojej cioci 1 dzień później umarła.Mój z widzenia lis skoczył na mojej mamy sąsiadkę i w ten sam dzień zachorowała na raka a później umarła